Ledwo weszłam do domu od razu pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Słyszałam, że w przedpokoju rodzice kłócili się z Brook, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, postanowiłam zadzwonić do Hayley
- Hej, jak tam zdrówko?
- Normalnie - odparła
- Coś się stało? - byłam zdezorientowana jej zachowaniem
- Ty chyba wiesz najlepiej! - krzyknęła i rozłączyła się, nie wiedziałam o co jej chodzi, na co mogłaby być zła? Po tym te krzyki i piski Brook denerwowały mnie jeszcze bardziej, wyszłam z pokoju
- Zamknij się! - krzyknęłam - Musisz tak piszczeć na cały dom?
- Ty już tu nie masz nic do powiedzenia - odpowiedziała poruszona - Na twoim miejscu bym się nawet nie odzywała!
- Na szczęście nie jesteś na moim miejscu...
- Jeszcze jest niegrzeczna... - zwróciła się do rodziców
- Wiesz co... Coś ci powiem - skrzyżowałam ręce na piersi - Może i zrobiłam głupotę, ale jestem tego świadoma i bardzo żałuję. Wiem, że wszystkich zawiodłam, ale siebie najbardziej, miałam nadzieję, że teraz nie zostanę z tym sama, ale jak widać pomyliłam się...
- A teraz jeszcze chce żeby wszyscy dookoła niej skakali - znowu mówiła do mamy
- Śmieszna jesteś... - odwróciłam się na pięcie i wróciłam do pokoju. Wbiłam się w długą, luźną i ciepła tunikę <tu> i włączyłam TV.
- Jak zwykle nic ciekawego... - mruknęłam pod nosem, usłyszałam ciche pukanie do drzwi
- Proszę! - zawołałam
- Lilly, posprzątaj kuchnię i łazienkę - mama stanęła w progu
- Ja? Przecież to działka Brook!
- Ale dzisiaj ty to zrobisz.
- A ona co będzie robiła?
- Pojechała na zakupy, masz posprzątać, zrozumiano? - Odwróciłam się w stronę telewizora, nie wiedziałam, że w domu będą mnie tak perfidnie wykorzystywać za jakiś głupi wybryk...Przebrałam się <tu> a na głowę założyłam opaskę hippie, pomaszerowałam do łazienki, szorowałam i czyściłam ja na wszystkie sposoby, kiedy przeniosłam się do kuchni tata zawołał
- Jeszcze pokój Brook wysprzątaj! - No tego było już za wiele
- Ani mi się śni!!! - wydarłam się i powróciłam do sprzątania, w drzwiach kuchni stanął ojciec
- Mówiłaś coś? - założył ręce na biodra
- Taaak...
- Możesz powtórzyć? - oparłam mopa o szafkę i założyłam ręce na piersi, po czym odpowiedziałam
- Mówiłam, że nie będę sprzątać jej pokoju.
- Możesz głośniej, bo nie słyszę?
- Nie będę sprzątać jej pokoju!!! - wrzasnęłam na cale gardło, ojciec podszedł do mnie i chwycił za nadgarstki
- To JA decyduję, kto w tym domu coś robi - wysyczał i ścisnął mnie jeszcze bardziej
- Puść... to boli - powiedziałam cicho, zamykając oczy
- I dobrze - uśmiechnął się, ale w taki jakiś dziwny sposób. Tego już było za wiele, wyrwałam ręce z uścisku i pobiegłam do pokoju, zamykając drzwi na klucz
- Wracaj! - darł się ojciec. Pakowałam rzeczy ze łzami w oczach, jak on mógł tak mnie potraktować, czułam się jak w jakiejś patologicznej rodzinie. Zamknęłam torbę, a do kieszeni wzięłam moje oszczędności, nie miałam pomysłu dokąd pójść, wiedziałam tylko, że muszę uciec, wyskoczyłam przez okno i pobiegłam w stronę płotu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz