- Co z nią!? - krzyknęłam zdenerwowana
- Jest pani dla niej rodziną? - zapytał doktor
- Tak, to moja siostra - skłamałam
- Na razie jest w śpiączce, nie umiem dokładnie określić, kiedy się obudzi...
- Ale obudzi się? - przerwałam mu
- Tak, obudzi się...
- Mogę do niej iść?
- Ehh... No dobrze...
- Dziękuję! - poszłam w stronę sali
- E! Przepraszam! - zawołał za mną lekarz
- Tak? - odwróciłam się
- Zawiadomisz rodziców, czy ja mam to zrobić?
- Zajmę się tym, chociaż nie będzie to zbyt przyjemne... - uśmiechnął się, a ja chwyciłam za klamkę, wzięłam głęboki oddech i weszłam do sali. Usiadłam przy Hayley, chwytając ją za rękę. Siedziałam tak długą chwilę, co jakiś czas mówiąc coś szeptem, wreszcie zebrałam się za odwagę i chwyciłam za telefon, aby powiadomić o wszystkim rodziców Hay. Po kilku sygnałach, odebrała jej mama, była bardzo zaspana, kiedy jednak powiedziałam jej, że Hayley leży w szpitalu, postawiła na nogi cały dom. Już po chwili, cała rodzinka zjawiła się w szpitalu, kiedy rozmawiali z doktorem, ja zadzwoniłam po tatę, aby po mnie przyjechał i usunęłam się w cień.
***
Obudziłam się rano niewyspana, do mojego pokoju weszła mama
- Cześć córeczko! Jak spałaś?
- Eee... Co? - Jeszcze nic do mnie nie dotarło
- Nie, nic już. Jesteś w stanie iść do szkoły?
- No - powiedziałam półsłówkiem przecierając oczy
- Na pewno? - pytała troskliwie mama, pokiwałam tylko głowa potakując i zwlekłam się z łóżka. Z szafy wyciągnęłam czarno-białe leggingsy w kratę i pierwszą lepszą czarną tunikę z długim rękawem. Wbiłam się w białe trampki i spięłam włosy w kucyk. Do torby wrzuciłam książki - nie patrząc nawet jakie i poszłam do kuchni.
- Zawiozę cię - zaoferował tata
- Nie, dzięki, przejdę się...
- Widziałaś się w lustrze? - zapytała Brook, schodząc ze schodów Już miała się jej odgryźć, kiedy tata powiedział
- Faktycznie, nie wyglądasz najlepiej. Może zostań jeszcze dzisiaj w domu? - popatrzyłam na niego ze złością i rzuciłam wchodząc do pokoju
- Jednak zawieziesz mnie tato, tylko daj mi 15 minut! - rzuciłam torba o ścianę i powyciągałam z półki najróżniejsze kosmetyki, których nie widziałam przez wieki oraz malutkie, brudne lusterko. Niektóre były już do wyrzucenia, ale kilka trzymało się jeszcze całkiem dobrze. Nałożyłam podkład oraz krem pod oczy. Usta pomalowałam szminką w kolorze nude, a na oczy "rzuciłam" troszkę beżowego cienia oraz użyłam tuszu do rzęs. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam w miarę, jak człowiek wróciłam się do kuchni i oznajmiłam tacie, że jedziemy. Oczywiście nie obyło się bez spóźnienia na pierwszą lekcję, przez moją ukochaną woźną. Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie, a ja próbowałam nie zasnąć. Na jednej z przerw, kiedy rozmawiałam z kilkoma dziewczynami z klasy, podszedł do mnie Chris
- O! Jak dobrze cię widzieć! Martwiłem się o ciebie, bałem się, że stało ci się coś poważniejszego, ale jak widzę to nawet blizny nie masz i...
- Zamknij się... - przerwałam mu i odeszłam kawałek dalej
- Lil o co ci chodzi!? - wrzeszczał biegnąc za mną
- Człowieku! Daj mi święty spokój, odczep się, znajdź sobie inną ofiarę! CO-KOL-WIEK! - i po raz kolejny stał jak wryty, a mnie zrobiło się go żal. Czy on na prawdę, aż tak dobrze potrafi manipulować ludźmi? Po chwili odszedł bez słowa, chciałam mu dodatkowo przyłożyć, bo wzbudził we mnie straszne poczucie winy, w końcu... ten cały incydent z drzwiami to był czysty przypadek, nie zrobił tego celowo, a jedyną osobą, która zawiniła byłam ja. Chris się o mnie troszczył, a ja za każdym razem na niego krzyczałam i odsyłałam z kwitkiem...
- Co ja bredze? - zapytałam samą siebie pod nosem i gwałtownie się odwróciłam wpadając na Lucasa
- O cześć! Sorki - rzuciłam oddalając się
- Czekaj! - tego właśnie się obawiałam... Kiedy przypominam sobie wczorajszy wieczór i to, jaką zrobiłam z siebie idiotkę na jego oczach, chciałabym zapaść się pod ziemię, mimo to przystanęłam, a on dobiegł do mnie.
- Bardzo ciekawią cię lekcje? - zapytał, na początku nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodzi
- Czy w ogóle kiedyś były ciekawe? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- W takim razie chyba nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli porwę cię teraz do jakiejś kawiarenki? - spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami i cały mój plan o tym, że będę pilną uczennicą i nie będę uciekać z lekcji - runął. Wymknęliśmy się drzwiami od piwnicy i poszliśmy do małej kawiarenki "Relic", za którą nie koniecznie przepadałam. Utrzymana była w stylu vintage, przed wejściem stał stary rower, wszystko było utrzymane w kolorach beżu i brązu, a na obrazach, których na ścianach wisiało multum, widniały kobiety w staroświeckich sukniach z kapeluszami na głowach, niczym rondo. Po prostu nie moje klimaty, ale nie miałam zamiaru protestować, bo i tak bałam się rozmowy, której uniknąć nie mogłam.
- Zawiozę cię - zaoferował tata
- Nie, dzięki, przejdę się...
- Widziałaś się w lustrze? - zapytała Brook, schodząc ze schodów Już miała się jej odgryźć, kiedy tata powiedział
- Faktycznie, nie wyglądasz najlepiej. Może zostań jeszcze dzisiaj w domu? - popatrzyłam na niego ze złością i rzuciłam wchodząc do pokoju
- Jednak zawieziesz mnie tato, tylko daj mi 15 minut! - rzuciłam torba o ścianę i powyciągałam z półki najróżniejsze kosmetyki, których nie widziałam przez wieki oraz malutkie, brudne lusterko. Niektóre były już do wyrzucenia, ale kilka trzymało się jeszcze całkiem dobrze. Nałożyłam podkład oraz krem pod oczy. Usta pomalowałam szminką w kolorze nude, a na oczy "rzuciłam" troszkę beżowego cienia oraz użyłam tuszu do rzęs. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam w miarę, jak człowiek wróciłam się do kuchni i oznajmiłam tacie, że jedziemy. Oczywiście nie obyło się bez spóźnienia na pierwszą lekcję, przez moją ukochaną woźną. Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie, a ja próbowałam nie zasnąć. Na jednej z przerw, kiedy rozmawiałam z kilkoma dziewczynami z klasy, podszedł do mnie Chris
- O! Jak dobrze cię widzieć! Martwiłem się o ciebie, bałem się, że stało ci się coś poważniejszego, ale jak widzę to nawet blizny nie masz i...
- Zamknij się... - przerwałam mu i odeszłam kawałek dalej
- Lil o co ci chodzi!? - wrzeszczał biegnąc za mną
- Człowieku! Daj mi święty spokój, odczep się, znajdź sobie inną ofiarę! CO-KOL-WIEK! - i po raz kolejny stał jak wryty, a mnie zrobiło się go żal. Czy on na prawdę, aż tak dobrze potrafi manipulować ludźmi? Po chwili odszedł bez słowa, chciałam mu dodatkowo przyłożyć, bo wzbudził we mnie straszne poczucie winy, w końcu... ten cały incydent z drzwiami to był czysty przypadek, nie zrobił tego celowo, a jedyną osobą, która zawiniła byłam ja. Chris się o mnie troszczył, a ja za każdym razem na niego krzyczałam i odsyłałam z kwitkiem...
- Co ja bredze? - zapytałam samą siebie pod nosem i gwałtownie się odwróciłam wpadając na Lucasa
- O cześć! Sorki - rzuciłam oddalając się
- Czekaj! - tego właśnie się obawiałam... Kiedy przypominam sobie wczorajszy wieczór i to, jaką zrobiłam z siebie idiotkę na jego oczach, chciałabym zapaść się pod ziemię, mimo to przystanęłam, a on dobiegł do mnie.
- Bardzo ciekawią cię lekcje? - zapytał, na początku nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodzi
- Czy w ogóle kiedyś były ciekawe? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- W takim razie chyba nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli porwę cię teraz do jakiejś kawiarenki? - spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami i cały mój plan o tym, że będę pilną uczennicą i nie będę uciekać z lekcji - runął. Wymknęliśmy się drzwiami od piwnicy i poszliśmy do małej kawiarenki "Relic", za którą nie koniecznie przepadałam. Utrzymana była w stylu vintage, przed wejściem stał stary rower, wszystko było utrzymane w kolorach beżu i brązu, a na obrazach, których na ścianach wisiało multum, widniały kobiety w staroświeckich sukniach z kapeluszami na głowach, niczym rondo. Po prostu nie moje klimaty, ale nie miałam zamiaru protestować, bo i tak bałam się rozmowy, której uniknąć nie mogłam.
Fajnie piszesz, mi się podoba. Możesz dodać jakiś wątek kryminalny... byłoby super. ;)
OdpowiedzUsuń