- Mamo, odpowiedz mi, dlaczego wyjeżdżamy? - szczerze mówiąc było mi to jak najbardziej na rękę. Dziadkowie mieszkali w dużym domu na wsi z ciocią Margaret, wujkiem Benem oraz dwójką już dorosłych kuzynów Liamem i Noelem. Mogłam tam odpocząć od szkoły, problemów, Brook oraz Luca... Z drugiej strony - musiałam być zbyt daleko Hayley, taty i rodzinnego domu - Dlaczego tata i Brook nie jadą z nami? - pytałam nie otrzymując odpowiedzi, mama siedziała zapatrzona w okno nawet na mnie nie patrząc.
***
Po godzinie wysiadłyśmy z taksówki przed domem dziadków. Babcia wybiegła na zewnątrz w różowo-fioletowym fartuszku w drobne kwiatki wycierając w niego ręce. Stanęła przede mną , chwyciła mnie za ramiona, przez chwilkę patrzyła takim wzorkiem, którym patrzą tylko babcie - pełnym miłości, ciepła i dobroci - a potem mocno mnie przytuliła mówiąc to swoje "Jak ty urosłaś...", od razu poczułam się jak w domu, chociaż nigdy nie czułam się tutaj inaczej. W dzieciństwie spędzałam tutaj każdego roku całe lato, bawiła się z Liamem i Noelem, czasem nawet z Brook, miałam tutaj pełno znajomych, którzy prawdopodobnie już o mnie nie pamiętają, ale ja właśnie z nimi wiążę najszczęśliwsze momenty mojego dzieciństwa. Dziadek stanął w progu, opierając się o futrynę z ręką w kieszeni. Kierowca wypakował wszystkie bagaże, odebrał zapłatę i odjechał, a w tedy mama zaczęła się witać z babcią. Ja zabrałam kilka toreb i poszłam do środka, po drodze witając się z dziadkiem.
- Długo cię tu nie było - powiedział dziadek patrząc w niebo, czyżbym wyczuwała nutkę żalu?
- Ale już jestem - nic nie odpowiedział, więc poszłam w głąb domu. Dziadek nigdy zbytnio nie lubił dzieci, ale cóż się dziwić... emerytowany nauczyciel, dlatego też nigdy nie był zbyt wylewny w stosunku do nas - swoich wnuków, za to babcia nadrabiała swoim ciepłem i miłością za ich dwóch. Przeszłam przez mały przedpokój wyłożony kafelkami ze ścianami obłożonymi panelami, weszłam po trzech schodkach i znalazłam się w długim korytarzu, wymalowanym na piaskowy kolor z panelami na podłodze, skręciłam w prawo wchodząc do kuchni.
- Lilla? - ciocia siedziała przy stole i przyglądała się mi
- Tak to ja ciociu - uśmiechnęłam się lekko
- Nie poznałam cię! - wstała i podeszła do mnie, coś się w niej zmieniło - tylko nie bardzo wiedziałam co, dopiero kiedy mnie przytuliła na powitanie, poczułam jak jej ogromny brzuch mnie zgniata
- Ty jesteś w ciąży! - krzyknęłam, a ona tylko uśmiechnęła się i pogładziła się po brzuchu, usiadłyśmy szybko przy stole i zaczęła opowiadać mi jak przyjęli ta wiadomość Liam i Noel oraz reszta domowników. W pewnej chwili do kuchni wszedł wujek
- Benio! Z dnia na dzień coraz bardziej łysiejesz, a przecież będziesz młodym tatą - uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Z wujkiem Benem zawsze żartowałam i weszło mi w nawyk mówienie do niego po imieniu. Uwielbiałam robić mu uwagi na temat jego wyglądu, bo i tak jak na swój wiek był bardzo zadbany i wyglądał przynajmniej o 5 lat młodziej
- A toż to ta mała wiedźma Lilka! Dlaczego tak długo u nas nie byłaś?
- Tak się złożyło, ale już jestem - zatrzepotałam rzęsami - A tak a'propos, gdzie mnie zakwaterujecie?
- Masz do wyboru pokój Liama, Noela lub spanie z dziadkami - uśmiechnął się po wymienieniu trzeciego wariantu
- To gdzie chłopcy? - zapytałam
- No wiesz... studia, akademiki i te sprawy
- A który pokój jest bliżej łazienki?
- Sypialnia dziadków - zgryźliwie się uśmiechnął
- Pff... bardzo śmieszne, to może który ma balkon?
- Sypialnia dziadków - Ben posłał mi oczko
- Dobra, dobra, już się tak nie wysilaj, biorę pokój... Liama - wstałam od stołu
- Trafiłaś na ten z balkonem - dodała ciocia, ja pokazałam Benowi język, zabrałam swoje bagaże i udałam się na poddasze, które było przedzielone na trzy części - łazienkę, pokój Noela i Liama. Weszłam w ostatnie drzwi i zamarłam w progu, usłyszałam tylko głos Bena z dołu
- Będziesz musiała troszkę posprzątać!!! - w głowie widziałam jego chamski uśmieszek podczas mówienia "trochę"
- No pięknie... - mruknęłam do siebie.
- Długo cię tu nie było - powiedział dziadek patrząc w niebo, czyżbym wyczuwała nutkę żalu?
- Ale już jestem - nic nie odpowiedział, więc poszłam w głąb domu. Dziadek nigdy zbytnio nie lubił dzieci, ale cóż się dziwić... emerytowany nauczyciel, dlatego też nigdy nie był zbyt wylewny w stosunku do nas - swoich wnuków, za to babcia nadrabiała swoim ciepłem i miłością za ich dwóch. Przeszłam przez mały przedpokój wyłożony kafelkami ze ścianami obłożonymi panelami, weszłam po trzech schodkach i znalazłam się w długim korytarzu, wymalowanym na piaskowy kolor z panelami na podłodze, skręciłam w prawo wchodząc do kuchni.
- Lilla? - ciocia siedziała przy stole i przyglądała się mi
- Tak to ja ciociu - uśmiechnęłam się lekko
- Nie poznałam cię! - wstała i podeszła do mnie, coś się w niej zmieniło - tylko nie bardzo wiedziałam co, dopiero kiedy mnie przytuliła na powitanie, poczułam jak jej ogromny brzuch mnie zgniata
- Ty jesteś w ciąży! - krzyknęłam, a ona tylko uśmiechnęła się i pogładziła się po brzuchu, usiadłyśmy szybko przy stole i zaczęła opowiadać mi jak przyjęli ta wiadomość Liam i Noel oraz reszta domowników. W pewnej chwili do kuchni wszedł wujek
- Benio! Z dnia na dzień coraz bardziej łysiejesz, a przecież będziesz młodym tatą - uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Z wujkiem Benem zawsze żartowałam i weszło mi w nawyk mówienie do niego po imieniu. Uwielbiałam robić mu uwagi na temat jego wyglądu, bo i tak jak na swój wiek był bardzo zadbany i wyglądał przynajmniej o 5 lat młodziej
- A toż to ta mała wiedźma Lilka! Dlaczego tak długo u nas nie byłaś?
- Tak się złożyło, ale już jestem - zatrzepotałam rzęsami - A tak a'propos, gdzie mnie zakwaterujecie?
- Masz do wyboru pokój Liama, Noela lub spanie z dziadkami - uśmiechnął się po wymienieniu trzeciego wariantu
- To gdzie chłopcy? - zapytałam
- No wiesz... studia, akademiki i te sprawy
- A który pokój jest bliżej łazienki?
- Sypialnia dziadków - zgryźliwie się uśmiechnął
- Pff... bardzo śmieszne, to może który ma balkon?
- Sypialnia dziadków - Ben posłał mi oczko
- Dobra, dobra, już się tak nie wysilaj, biorę pokój... Liama - wstałam od stołu
- Trafiłaś na ten z balkonem - dodała ciocia, ja pokazałam Benowi język, zabrałam swoje bagaże i udałam się na poddasze, które było przedzielone na trzy części - łazienkę, pokój Noela i Liama. Weszłam w ostatnie drzwi i zamarłam w progu, usłyszałam tylko głos Bena z dołu
- Będziesz musiała troszkę posprzątać!!! - w głowie widziałam jego chamski uśmieszek podczas mówienia "trochę"
- No pięknie... - mruknęłam do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz